"Drogi Święty Człowieku! - zaczyna swe duchowe wyznanie Raisa Myznik z sioła Czugujowka w Nadmorskim Kraju. - Pragnę podziękować Ci za to, że przybyłeś mi z pomocą w najtrudniejszym dla mnie momencie. Kopałam na polu kartofle, a kiedy skończyłam i chciałam się wyprostować, poczułam ostre ukłucie w okolicach trzustki. Od trzynastu lat cierpię na cukrzycę. Ból był taki, że nie pamiętam, jak dowlokłam się do domu. Chciałam tylko położyć się i umrzeć. Upadłam na łóżko i czekałam na śmierć. Próbowałam zażyć analgin. Pudełko z tym tabletkami leżało zawsze na nocnej szafce, ale... gdzieś zniknęło. Na ich miejsce ktoś niewidoczny, chcąc mnie ratować, położył święty obrazek. Twój wizerunek, Drogi Charbelu. Przytknęłam go do bolącego miejsca, pomodliłam się do Pana Boga i spokojnie zasnęłam.
Wyobraź sobie, że mąż po przyjściu do domu zastał mnie w dziwnej pozie: nogi miałam na podłodze, a Twoją podobiznę pod piersią. Zapytał, co się stało. Spojrzałam na zegarek. Minęło zaledwie piętnaście minut od ustania ataku. Nie opowiedziałam o tym zajściu mężowi, bojąc się, że zacznie się ze mnie śmiać. Wstałam, jakby nic się nie stało, i zajęłam się domowymi obowiązkami. Tak więc nisko Ci się kłaniam, drogi Święty z Libanu".
W: A. Bajukański, Cuda Świętego Charbela, Wydawnictwo AA, Kraków 2014.