Jakże wiele dobrego uczynił nasz św. Charbel! Zapytacie dlaczego "nasz"? Chętnie odpowiem. Jest on nam bardzo bliski, jak rodzony krewny. Każdego dnia czyni wśród nas cuda, wśród naszych sąsiadów i członków rodziny mieszkających w Woroneżu. Ocalił na przykład moją mamę, córkę i wielu naszych bliskich. Nie wierzycie? Trudno.
Mama oparzyła sobie nogę wrzątkiem; wyglądało to paskudnie, żadne maści nie pomagały. Ona jednak z wiarą trzymała na nodze podobizną św. Charbela i prosiła go o pomoc. I zdarzył się cud. Na nodze nie pozostały nawet blizny.
Córkę od miesięcy męczył uporczywy, nieustający kaszel. Po "seansie" z wizerunkiem świętego Libańczyka cztery dni później kaszel zniknął. Byłam niezwykle szczęśliwa.
Za każdym razem kiedy przychodzę do cerkwi, zapalam świeczki wszystkim świętym, ale myślę w tym czasie o św. Charbelu. I mówić wówczas: Chwała Ci, Boże, że przysłałeś nam świętego z dalekiego Libanu, tak jak zesłałeś go na ratunek całemu światu.
Walentyna Serczenko, Woroneż
W: A. Bajukański, Cuda Świętego Charbela, Wyd. AA, Kraków 2014.
W: A. Bajukański, Cuda Świętego Charbela, Wyd. AA, Kraków 2014.